niedziela, 21 lutego 2016

God's Hands (2)

Prawie tydzień minął, a ja zrobiłam drobne postępy w moim HAED'ie. Próbuję ogarnąć metodę parkowania przy haftowaniu i nawet nie jest tak źle.

Po tygodniu eksperymentów mam już kilka spostrzeżeń. Muszę bezwzględnie zaopatrzyć się w mazak do tkanin, aby nanieść sobie siatkę na materiał. Bez siatki wyliczanie, gdzie powinnam zaparkować nitkę jest dosyć trudne. Dlatego co kilka linijek siadam i sprawdzam, czy mam dobrze kolory zaparkowane. O ile teraz jest łatwiej, bo w jednej linijce jest do zrobienia ok. 20 krzyżyków i szybko sprawdzam czy dobrze są zaparkowane, to później może być z tym więcej zachodu. No ale wolę się upewniać co jakiś czas niż odkryć w połowie wzoru, że pomyliły mi się nitki.

Kolejną ważną lekcją jest sposób rozpoczynania nitek. W moim wzorze, gdzie nie ma tła, róg skrzydełka jest trochę wybrzuszony, gdyż musiałam rozpocząć wiele kolorów w jednym miejscu i da się wyczuć, że przekombinowałam. No ale to początki i jeszcze nie miałam wyczucia jak zaczynać nitki, aby mi się w miarę równo na tyle rozłożyły. Teraz idzie mi z tym troszkę lepiej ;)

Na kilku blogach już czytałam, że przy parkowaniu nitek nie oszczędzamy ich, bo to się nie opłaca. Wzięłam sobie tę radę mocno do serca i nie oszczędzałam nitek, jednakże popadłam w dużą przesadę. Jak miałam symbol np. + na początku 1 rzędu i dopiero po ok. 10 znakach dalej w tym samym rzędzie to ciągnęłam tam nitkę (tę samą co na początku rzędu). A gdy w drugim rzędzie ten symbol + także był na początku to tę biedną nitkę z górnego rzędu z końca znowu ciągnęłam na początek. Zamiast rozpocząć drugą nitkę, która by szła po prawej drugiej stronie wzoru, ja jedną nitką latałam z prawej strony na lewą i z lewej na prawą. Tył pracy trochę na tym ucierpiał, ale już się zorientowałam, że robiłam bez sensu. Teraz, gdy skrzydełko mi się robi coraz szersze potrafię mieć w jednym rzędzie 3 nitki tego samego koloru, jedna z lewej strony, druga idąca środkiem, a trzecia idącą z prawej strony. Co prawda więcej nitek do plątania, ale większy porządek z tyłu.

I ostatnie przemyślenie - chyba nigdy więcej nie będę używać nici metalizowanych DMC. We wzorze miałam użyć nici Kreinik, które nawet kupiłam, jednakże wydają mi się one grubsze niż jedna nitka zwykłej muliny. Dlatego zdecydowałam się użyć muliny DMC metalizowanej, która stanowiła zamiennik nici Kreinik. Jedna nitka muliny DMC metalizowanej była cieńsza niż nić Kreinik, jednakże okazała się twardsza. Na dokładkę po zrobieniu dwóch krzyżyków już zaczęła się rozwarstwiać, co mnie mocno denerwuje. A miałam przecież zamienić nici metalizowane na zwykłe, ale uznałam jednak, że nie będę zmieniać aż tak bardzo wzoru i zobaczę jak to wyjdzie. Już wiem, że mi się nie podoba. Kolejne wzory, które będę chciała robić z HAED, nie będą miały metalizowanych nici, zamienię na zwykłe DMC.

Teraz zdjęcie na czym skończyłam i gdzie jestem teraz:


Wzór wykonuję na Luganie 25 ct, muliną DMC 1/6.


Jako przerywnik zaczęłam kończyć kartkę na święta, którą zaczęłam rok temu :) Po prostu czasem wiedząc, że mam tylko 10 min na wyszywanie nie chcę brać HAED'a, bo za nim odnajdę gdzie jestem i w ogóle to mija dłuższa chwila. Ponieważ kartkę wyszywam kolorami to łatwiej mi wziąć i postawić przy niej kilka krzyżyków bez ciągłego nawlekania igły :)

2 komentarze:

  1. Śliczny zimowy widoczek. A parkowanie dla mnie do tej pory czarna magia... :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Lugana to świetna tkanina, taka mięsista, miałam kiedyś jej mały kawałeczek, to wiem, co mówię ;)
    Przyjemnego haftowania życzę, parkowanie jest fajne a Tobie całkiem ładne skrzydełko wychodzi :)

    OdpowiedzUsuń