Ostatnimi czasy coraz mniej mam czasu na internet i wyszywanie, gdyż bąbel zmienił sobie godziny chodzenia spać :) I teraz zamiast chodzić spać o 20, chodzi spać ok. 23. Taka niewinna zmiana, a ja nie mam czasu aby igłę do ręki wziąć. Jednak troszkę się u mnie dzieje, dlatego dziś wpis zbiorczy z różnych prac :)
Po pierwsze "Kolorowy Motyl" wdzięcznie się robi :) Moje wcześniejsze obawy co do kolorów coraz bardziej znikają. Myślałam, że robiąc wzór zgodnie z podanym schematem wyjdzie jakoś blado, jednak na żywo kolory prezentują się naprawdę super :) Niestety metoda kropkowania materiału nie do końca się sprawdza. Jak się pomylę to muszę cały materiał moczyć, bo inaczej po zmoczeniu jednej błędnej kropki woda rozmywa wszystkie pozostałe. Mimo tych przeciwności losu i tak przyjemnie się z tą metodą pracuje :) Mazak na szczęście ładnie się zmywa :)
Po drugie sprawdzam jakiś HAED (nawet tytułu nie pamiętam) na kanwie 20 ct wyszywany jedną nitką. Musiałam coś rozpocząć, aby zobaczyć, czy prześwity mi nie przeszkadzają. I teraz mam dylemat, bo do sprawdzania wzięłam wzór, który jest dosyć ciemny i wyszywam na białej kanwie. Natomiast wzór docelowy, który chcę wyszywać to już sławna "Szkoła gejsz", która na kanwie 20 ct będzie miała prawie 2 metry szerokości. Na razie w obrazku zrobiłam półtora kwadratu, ale chyba gejsze zrobię na 20 ct. Na luganie 25 ct wydaje mi się, że będzie za drobno. Co prawda mam jeszcze czas na zastanowienie, bo SAL wystartuje dopiero na jesieni, ale trzeba do tego czasu i kanwę i mulinę zakupić :) Trochę wydatków się szykuje :)
Po trzecie robię zawieszkę na choinkę z Kramu z Robótkami. Tradycyjnie na plastikowej kanwie. Ponieważ materiały do tego drobiazgu są u rodziców, to haftu przybywa w ślimaczym tempie, po kilkanaście krzyżyków na tydzień :)
Po czwarte "Mały skrzacik", którego wzór udało mi się przypadkiem trafić jak przekopywałam internet. I tu po raz pierwszy próbuję swoich sił na Belfaście 32 ct. Powiem szczerze, że ciężko idzie, bo nie mogę się przyzwyczaić do ciągłego liczenia nitek osnowy, aby dobrze wbić igłę. Do tego haftu muszę być wyjątkowo skoncentrowana i wypoczęta, bo już trochę w nim musiałam pruć.
Po piąte - powinnam zabrać się za kolejną zakładkę w "SAL'u od zakładki do książki", jednak ostatnia zakładka tak mnie wymęczyłam, że nie mam sił i chęci szukać wzorów do kolejnego etapu. Dodatkowo za tydzień wyjeżdżam na urlop i nie sądzę, abym w tydzień czasu się wyrobiła z zakładką. Dlatego ten etap opuszczam :)
:) ja też czekam aż dnia nieco ubędzie i dzieci zaczną chodzić wcześniej spać bo teraz nijak znaleźć wieczorami czas na haftowanie. Tłumaczą, że przecież jeszcze nie noc...
OdpowiedzUsuńpiękne prace powstają :) kwiaty wyglądają już cudnie :)
podziwiam że zabierasz się za HAED - na pewno będzie znakomity haft, tylko żeby tego czasu znaleźć ciut więcej...
pozdrawiam!
Trochę się u Ciebie dzieje i hafciki bardzo ładnie Ci wychodzą:-)
OdpowiedzUsuńPrzy ciemnej nici często są prześwity, ale w całym obrazie to nie rzuca się w oczy, no i na zdjęciach zawsze je bardziej widać;-)
Pozdrawiam
Czasu niewiele, ale sporo się u Ciebie dzieje :)
OdpowiedzUsuńPierwszy haft bardzo wdzięczny i czekam na postępy w kolejnych...
Przepiękne hafciki u Ciebie!!!
OdpowiedzUsuńCałkiem sporo u ciebie prac, które są zaczęte, ale miło czasami móc powybierać co dzisiaj zrobię ;)
OdpowiedzUsuńMimo zmian w czasie spania maluszka, nieźle pomykasz z igłą i nitką.
OdpowiedzUsuńTak patrzę na to oznaczanie i zastanawiam się, czy nie byłoby ci wygodniej zrobić kratki, niż co rusz moczyć i suszyć całą kanwę? Moim zdaniem kratki bardzo pomagają - szczególnie przy częstym rozpraszaniu przez innych. To był powód, dla którego sama zaczęłam je rysować. Mając kratki szybko odnajduję miejsce ostatniego kłucia, a i liczyć łatwiej :)