Przez kilka dni tak świetnie szło mi z Mini Syreną, że nie sądziłam, że mi się tak szybko znudzi. Mknęłam przez kilka dni jak na skrzydłach, aż w którymś momencie postawienie kilku krzyżyków tak mnie wykańczało, że odkładałam haft i zajmowałam się tysiącem innych spraw. Ostatecznie wczoraj się poddałam po kilku krzyżykach i na kilka dni Mini Syrena ląduje na dnie szuflady. Będę mieć czas, aby zrobić listę brakujących mulin, bo planuję w następnym tygodniu zamówienie zrobić.
Tymczasem HAED stanął na tym miejscu:
Czasem tak bywa...ale odpoczniesz i znów krzyżyków będzie przybywać:-)
OdpowiedzUsuńMusisz zmienić kolorystykę na jakiś czas,a potem wrócisz do haftu z przyjemnością.
OdpowiedzUsuńPodziwiam i trzymam kciuki za dalsze postępy :)
OdpowiedzUsuńPrzy dużych projektach czasami jest potrzebna chwila wytchnienia, szczególnie że nie widać "efektu" tylko jakieś plamy. Nie martw się. Kilka dni odpoczniesz i znowu będziesz haftować jak burza! ;)
OdpowiedzUsuń