Obserwatorzy

sobota, 16 lipca 2016

Różności

Ostatnimi czasy coraz mniej mam czasu na internet i wyszywanie, gdyż bąbel zmienił sobie godziny chodzenia spać :) I teraz zamiast chodzić spać o 20, chodzi spać ok. 23. Taka niewinna zmiana, a ja nie mam czasu aby igłę do ręki wziąć. Jednak troszkę się u mnie dzieje, dlatego dziś wpis zbiorczy z różnych prac :)

Po pierwsze "Kolorowy Motyl" wdzięcznie się robi :) Moje wcześniejsze obawy co do kolorów coraz bardziej znikają. Myślałam, że robiąc wzór zgodnie z podanym schematem wyjdzie jakoś blado, jednak na żywo kolory prezentują się naprawdę super :) Niestety metoda kropkowania materiału nie do końca się sprawdza. Jak się pomylę to muszę cały materiał moczyć, bo inaczej po zmoczeniu jednej błędnej kropki woda rozmywa wszystkie pozostałe. Mimo tych przeciwności losu i tak przyjemnie się z tą metodą pracuje :) Mazak na szczęście ładnie się zmywa :)



Po drugie sprawdzam jakiś HAED (nawet tytułu nie pamiętam) na kanwie 20 ct wyszywany jedną nitką. Musiałam coś rozpocząć, aby zobaczyć, czy prześwity mi nie przeszkadzają. I teraz mam dylemat, bo do sprawdzania wzięłam wzór, który jest dosyć ciemny i wyszywam na białej kanwie. Natomiast wzór docelowy, który chcę wyszywać to już sławna "Szkoła gejsz", która na kanwie 20 ct będzie miała prawie 2 metry szerokości. Na razie w obrazku zrobiłam półtora kwadratu, ale chyba gejsze zrobię na 20 ct. Na luganie 25 ct wydaje mi się, że będzie za drobno. Co prawda mam jeszcze czas na zastanowienie, bo SAL wystartuje dopiero na jesieni, ale trzeba do tego czasu i kanwę i mulinę zakupić :) Trochę wydatków się szykuje :)



Po trzecie robię zawieszkę na choinkę z Kramu z Robótkami. Tradycyjnie na plastikowej kanwie. Ponieważ materiały do tego drobiazgu są u rodziców, to haftu przybywa w ślimaczym tempie, po kilkanaście krzyżyków na tydzień :)



Po czwarte "Mały skrzacik", którego wzór udało mi się przypadkiem trafić jak przekopywałam internet. I tu po raz pierwszy próbuję swoich sił na Belfaście 32 ct. Powiem szczerze, że ciężko idzie, bo nie mogę się przyzwyczaić do ciągłego liczenia nitek osnowy, aby dobrze wbić igłę. Do tego haftu muszę być wyjątkowo skoncentrowana i wypoczęta, bo już trochę w nim musiałam pruć.



Po piąte - powinnam zabrać się za kolejną zakładkę w "SAL'u od zakładki do książki", jednak ostatnia zakładka tak mnie wymęczyłam, że nie mam sił i chęci szukać wzorów do kolejnego etapu. Dodatkowo za tydzień wyjeżdżam na urlop i nie sądzę, abym w tydzień czasu się wyrobiła z zakładką. Dlatego ten etap opuszczam :)

niedziela, 3 lipca 2016

Kolorowy motyl - odsłona pierwsza

Jak już kilka razy wspominałam, mam za zadanie wyszyć obrazek dla córki kuzynki. Wytyczne to coś z motylem lub sercem. Po przewertowaniu wszystkich gazetek i przejrzeniu internetu ostatecznie wybór padł na wzór z Igłą Malowane 6/2014. Początkowo planowałam we wzorze zmienić kolory liści, bo jakoś tak mało zielone są, jednakże wena twórcza w wybieraniu kolorów mnie opuściła. Ze dwa razy się przymierzałam do zmieniania kolorystyki i zawsze coś mi nie pasowało. Ostatecznie będę wyszywać zgodnie z legendą.

Razem z nowym obrazkiem stwierdziłam, że spróbuję nowego sposobu na przyśpieszenie haftowania. Ponieważ bąbel ciągle mi zabierał gazetę, gdy wyszywałam, to ciągle gubiłam miejsce, w którym skończyłam. Uznałam, że jednak przy bąblu nie da się wyszywać normalnie i tu z pomocą przyszedł internet. Na grupie na facebooku ktoś napisał, że sobie mazakiem zaznacza kolor jaki ma wyszywać (oczywiście dotyczy to tylko kanwy, bo na lnie jakoś sobie tego nie wyobrażam). Stwierdziłam, że też tak spróbuję.


Pierwsze próby wypadły dość pomyślnie, jednakże po pierwszej pomyłce z zaznaczaniem koloru powstał problem jak usunąć zbędną kropkę. Próbowałam małą ilością wody kropkę zmyć, niestety mazak rozlał się na okoliczne kratki (przez to kilka krzyżyków postawiłam błędnie, ale przekonałam się o tym później). Ostatecznie musiałam namoczyć całą robótkę, aby całkowicie zmyć mazak, gdyż zaczęło mi się mylić, gdzie kropkę zrobiłam specjalnie, a gdzie mazak znalazł się przypadkiem.

Pomimo obaw, czy wszystko zejdzie, mazak usunął się całkowicie. Jedynie co to musiałam przerwać pracę na czas suszenia kanwy.


Powiem szczerze, że sposób całkiem fajny. Oczywiście trzeba poświęcić kilka minut, aby pokropkować kanwę, ale dzięki temu, później szybciej się wyszywa. Nie unika się błędów, czy zgubionych krzyżyków (przynajmniej mi się nie udaje), ale przy braku możliwości spokojnego czytania wzoru i wyszywania jest to metoda jak najbardziej godna polecenia. Oczywiście też mam obawy, czy za parę lat mazak się nie pojawi, ale uznałam, że to ryzyko mogę ponieść.


Według mnie, metoda sprawdzi się najlepiej na kanwie maksymalnie 16 ct (na takiej obecnie wyszywam), ewentualnie może na 18 ct. Na drobniejszych mogą się kropki rozlewać. Wydaje mi się także, że metoda sprawdza się dobrze na naszych polskich gazetkach, gdzie nie ma takiej pikselozy jak na wzorach z zagranicznych gazetek. Na chwilę obecną metodę mogę z czystym sumieniem polecić tym, którzy nie mają obaw do mazania po kanwie :)