Plany były piękne, jednakże ich realizacja okazała się ponad moje siły. O ile w poprzedni weekend udało mi się całkiem sporo wyhaftować w "Kolorowym Motylu", to przez ten tydzień tylko białym kolorem udało mi się podziałać. Niestety nadal Bąbel nie chce normalnie chodzić spać i w tygodniu w ogóle nie mam kiedy wyszywać :( Cierpię strasznie jak tylko przechodzę obok porzuconego tamborka. Na dokładkę ciągle rozmyślam o kolejnym jakimś hafcie, mimo, że tyle mam zaczętych i nie skończonych. Nawet już nie mam siły myśleć o Miechunkach, do których chyba ze dwa miesiące nie zaglądałam. Tak mnie pochłonęły ostatnio małe formy, że o swoich dużych pracach zapominam.
Na razie dość narzekań, pora na zdjęcia :)
Oprócz kolorowego motyla męczę takie małe cudeńko:
Powoli już obrazek się wyłania :) Podczas urlopu okazało się, że jednak dla córki kuzynki mam wyszyć ten drugi obrazek, a nie "Kolorowego Motyla" :) Mimo to motyla chcę skończyć, bo szczerze mówiąc pracując przy nim coraz bardziej mi się podoba :)
Ładnie Ci idzie, oba obrazki będą śliczne:-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Oba hafty pięknie się prezentują :)
OdpowiedzUsuńCóż, czasami z maluszkami już tak jest, ale idzie ci całkiem całkiem!
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa w całości drugiego haftu ;)
Oj znam to uczucie wołającego tamborka :P Trzeba się cieszyć każdym krzyżykiem :) U mnie też wiele haftów rozgrzebanych i ciągle jestem w niedoczasie.. A miechunki leżą porzucone jeszcze dłużej niż Twoje. Kibicujmy sobie nawzajem :))
OdpowiedzUsuńOby dwa obrazki są piękne. Trzymam kciuki za więcej czasu na pasje :)
OdpowiedzUsuńBędą piękne obrazki :)
OdpowiedzUsuńHafty super...
OdpowiedzUsuń