Wczoraj (tj. w środę) w żłobku bąbla odbył się bal księcia i księżniczki. O wszystkim dowiedziałam się dość późno, bo dopiero w poniedziałek, ale dzielnie przystąpiłam do pracy. O ile dla dziewczynki łatwo wymyślić strój księżniczki, o tyle dla chłopca trudno wymyślić na szybko strój księcia.
Pierwsza myśl - peleryna musi być! Na początek myślałam, aby była wiązana pod szyją, ale przy tak malutkim dziecku to mogłoby być ciężko. Uznałam, że najlepiej będzie przyszyć pelerynkę do bodów w taki sposób, aby łatwo można było body wkładać i zdejmować. No ale sama pelerynka wydała mi się jakoś mało reprezentacyjna. Jeszcze raz przemyślałam koncepcję, że skoro chcę przyszyć pelerynkę do białych bodów to warto by było jakoś te body urozmaicić.
Druga myśl - zrobić na piersi tarczę :) Znalazłam jakieś stare body w szare paski i uznałam, że muszą wystarczyć, gdyż całych szarych nie mogłam znaleźć. Po wyszyciu tarczy i poprzykładaniu do bodów, nadal mi czegoś brakowało. Obraz wydawał mi się niepełny.
Trzecia myśl - zrobię z filcu miecz. Niestety miecz z filcu o ile fajnie by wyglądał, to dla takiego maluszka byłby zabawką na pierwsze 5 min i potem zostałby rzucony w kąt. Rozważałam jak przyczepić taki miecz do stroju i też nic wymyślić nie mogłam. Ostatecznie uznałam, że wyszyję miecz na tarczy, dzięki czemu będzie od razu wiadomo, że to waleczny królewicz :)
Szybko obrysowałam miecz na tarczy spieralnym mazakiem i zaczęłam go wyszywać tak jak kontury w haftach - za igłą. Ponieważ nie miałam małego tamborka to całą pracę wykonywałam w rękach. Odzwyczaiłam się od miękkiego materiału :) Na początku nie szło mi okrutnie, bo chyba za bardzo się starałam zrobić to równiutko i dokładnie. Jednak jak tylko przestałam tak bardzo się przykładać i robić dłuższymi liniami poszło mi szybciej. Oczywiście w poniedziałek nie udało mi się nawet dojść do połowy, gdyż samo wymyślanie i szukanie materiałów w domu zajęło trochę czasu. Pracę kończyłam we wtorek w wielkim pośpiechu i na przyszycie pelerynki nie miałam już sił. Widać więc, że pelerynka nawet nie jest obszyta, ani nawet równo przyszyta do bodów. Jednakże jak na efekt ekspresowego tempa, uważam, że wyszło ciekawie. Najzabawniejsze jest jednak to, że bąbel do balu w tym ładnym stroju nie dotrwał, gdyż już z samego rana był wypadek z pieluszką :) Ale chociaż ja dla siebie przed wyjściem do żłobka zdjęcie księcia zrobiłam :)
Takie szybkie stroje często są najlepsze;-) Mały wygląda cudnie:-)
OdpowiedzUsuńŚwietny pomysł !
OdpowiedzUsuń