Pełna mobilizacja ostatniego tygodnia sprawiła, że ukończyłam Niebieskiego skrzata czyli Morning Glory :) Szczerze mówiąc myślałam, że szybciej tego skrzata zrobię. Ostatecznie wychodzi na to, że nad skrzatem siedziałam 4 miesiące (pierwsza notka na blogu ze skrzatem jest z 25 lipca 2017). Niestety wakacje zdecydowanie nie sprzyjały mojemu haftowaniu, dopiero od jesieni nie rozstaję się z igłą :) W planach są kolejne skrzaty, ale o tym niedługo (gdy już się na jakiegoś zdecyduję, bo wydrukowałam sobie chyba z 10 wzorów na JUŻ). Teraz zapraszam do podziwiania :)
Zaważyłam jednak, że kontury powinnam robić od razu po wyszyciu danej partii wzoru. W skrzatach tak robię i kontury mnie za bardzo nie wykańczają. Natomiast w tajniaku tak nie zrobiłam, tylko najpierw postawiłam wszystkie krzyżyki i powiem szczerze, że teraz kontury dają mi popalić. Już drugi tydzień z nimi walczę i zrobiłam ich dopiero 1/4 :( Wszyscy wiedzą jakie są wzory Tatty Teddy więc moje narzekanie jest zrozumiałe. Dobrze, że potem efekt będzie świetny :)
Śliczny skrzacik:)
OdpowiedzUsuńŚliczny haft
OdpowiedzUsuńCudny skrzat! Chetnie bym takiego wyszla...tylko czasu ciagle brak, a kalendarz wypelniony po brzegi! Pozdr.
OdpowiedzUsuńSłodziak! :)
OdpowiedzUsuńPrześliczne kolory :)
OdpowiedzUsuńPiękny jest :) rewelacja absolutna, i tak dumam, duma, czy by podobnego sobie nie wyszyć :)
OdpowiedzUsuńświetne wyczucie z doborem materiału :)
Awesome blog, i always enjoy & read the post you are sharing!
OdpowiedzUsuńThank for your very good article...!
บุนเดสลีกา