Przesilenie wiosenne ma na krzyżyki negatywny wpływ. Po kilku minutach wyszywania moje myśli zaczynają kierować się ku wielu różnym rzeczom, a nie liczeniu krzyżyków. Tydzień temu skapitulowałam i przez kilka wieczorów po nieudanym stawianiu krzyżyków zabrałam się za szydełko. Zainspirowana pracami dziewczyn z grupy szydełkowej postanowiłam też coś udziergać. Na pierwszy ogień poszła podkładka, bo zamarzył mi się komplet pod kubki z kawą. I powiem, że zadowolona jestem, bo całkiem ładnie mi podkładka wyszła :) Jedyny drobny minus to taki, że wyszła bardzo mała i kubek się na niej nie mieści. Następną postaram się zrobić większą, ale na razie muszę więcej poćwiczyć.
Na kolejny ogień poszły koszulki na jajka :) Strasznie mi się spodobały u dziewczyn woreczki na jajka, które można zakładać i wiązać tasiemką, a po świętach można je uprać. Pierwsza koszulka okazała się za mała (zdecydowanie za małe szydełko). Dopiero drugie podejście okazało się satysfakcjonujące. Tutaj też przyda się dłuższa praktyka, ale podstawy już opanowałam.
Bardzo ładne szydełkowce:-) Ja właśnie pracuję nad moją pierwszą serwetką szydełkową;-) Pozdrawiam cieplutko:-)
OdpowiedzUsuńNie poddawaj się, b super ci wychodzi. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńSzydełkowanie wciąga . Świetnie Ci idzie :)
OdpowiedzUsuńBardzo fajne prace, szczególnie ta serweteczka :)
OdpowiedzUsuń